poniedziałek, 8 września 2014

Rozdział 5

HARRY'S POV

- Co masz na myśli? - zapytał Liam. Nie wiedziałem jak to wytłumaczyć. Mogłem się mylić. Mógł mieć po prostu zły dzień. Mogłem popełnić błąd...
- No, nie jestem pewny - zacząłem. - Kiedy pojechałem po niego na lotnisko... On... krzyczał - powiedziałem ostrożnie, uważając na słowa.
- Do rzeczy - powiedział zniecierpliwiony i zirytowany Zayn.
Też zaczynałem być zirytowany. Nie mogłem po prostu przejść do rzeczy! Potrzebuję na to chwili. Muszę pomyśleć!
- On był na kolanach i krzyczał na małą dziewczynkę! - krzyknąłem. Chłopaki wyglądali na zdziwionych i trochę zmartwionych.
- Gdzie on teraz jest? - zapytał Liam. Dobre pytanie. Mógł być wszędzie.
- Myślę, że w swoim mieszkaniu - powiedziałem. Liam wyglądał na wkurzonego. Nie wiedziałem, czemu go to zdenerwowało.
- I zostawiłeś go tam? - zapytał zdenerwowany Lou. Przewróciłem oczami i poszedłem do lodówki. Wszyscy ruszyli za mną, a ja wyjąłem butelkę wody.
- No, a co miałem zrobić? Nie chciał nigdzie iść. Chciał wrócić do domu, nie mogłem go niańczyć. Jest dorosłym facetem! - powiedziałem. Zacząłem krzyczeć, ale próbowałem się uspokoić. Nie chciałem nikogo urazić ani zdenerwować.
- Musimy go zabrać. Zobaczyć, dlaczego się tak zachowuje - wtrącił Liam. No proszę, proszę. W końcu zaczął się martwić.
Kiedy zaczęliśmy trasę 'Where we are', Liam się zmienił. Nie był sobą. Kilka tygodni temu, kiedy wszyscy pojechaliśmy odwiedzić swoje rodziny, on nie pojechał. Myślę, że to trochę dziwne, ale nic nie mówiłem. Wiedziałem, że nie tylko ja to zauważyłem.
- Dobra - powiedziałem i wziąłem pudełko ciastek. - Niemniej jednak, jedziemy moim autem - dodałem i wyszedłem.


Niall's POV

Wstałem i sprawdziłem zegarek. Nie było aż tak późno, jak myślałem. Zasnąłem tylko na kilka minut. Podniosłem się i poszedłem do kuchni. Kiedy przekroczyłem próg, zobaczyłem coś dziwnego. List. I to nie był mój list. Podniosłem go i otworzyłem. Otworzyłem szeroko oczy. To były te same słowa, które powiedziała przedtem ta mała dziewczynka – Widziałam Twoją mamę. Zgniotłem kartkę i rzuciłem nią o ścianę. Ktoś sobie ze mnie żartował? To na pewno musiał być durny żart. Przeczesałem rękoma włosy. Co mogłem robić, żeby o niej nie myśleć? Mogłem... iść pobiegać? Popatrzyłem za okno - padało. Poszedłem do mojego pokoju po kurtkę. Wsunąłem na stopy jakieś stare buty. Nie miałem butów do biegania, więc założyłem pierwszą lepszą parę. Kiedy upewniłem się, że mam wszystko, wyszedłem. Zacząłem biec w dół drogi. Niektórzy ludzie dziwnie się na mnie patrzyli. Coś było ze mną nie tak? Miałem coś na twarzy?

- Nie bój się, będzie dobrze - powiedział mi nauczyciel muzyki, zanim popchnął mnie na scenę. Popatrzyłem na tłum i po prostu stałem. W co ja się wpakowałem? Wszyscy tam byli i patrzyli się na mnie. Nie mogłem nigdzie znaleźć mamy. Przedstawienie nie mogło odbyć się bez niej. 
- Dalej! - koleżanka wyszeptała za mną. Dlaczego nikt nie może mnie uratować? Tylko się wygłupię. Nagle ktoś popchnął drzwi. Popatrzyłem w tamtą stronę i zobaczyłem mamę. Wtedy wiedziałem, że wszystko będzie dobrze, że mogę to zrobić. 

Zdałem sobie sprawę, że siedzę na ziemi, a jakaś dziewczyna stoi przede mną. Miała czerwone włosy i niebieskie oczy. Nosiła ciemne okulary, które pasowały do jej twarzy. Dzięki nim jej oczy wyglądały na duże.
- Wszystko okay? - zapytała. Wyciągnęła dłoń w moją stronę żeby pomóc mi wstać, ale nie złapałem jej.
- Co się dzieje? - usłyszałem jak ktoś krzyczy za nią. Odwróciła się w tamtą stronę i uśmiechnęła się.
- Nic. Ten chłopak wpadł na mnie i wylał na siebie moją kawę - odpowiedziała. Wtedy wyłoniła się zza niej twarz i już wiedziałem, kim on był.
- Niall? - zapytał i ruszył się żeby lepiej mnie widzieć. Wyglądał tak samo jak zawsze. Prawie. Miał inny kolor włosów.
- Michael? - powiedziałem i wstałem. Otrzepałem spodnie i wyciągnąłem dłoń w jego stronę. Uścisnął moją dłoń i przysunął mnie do uścisku. Zaśmiałem się i odsunąłem.
- Co ty tu robisz? Myślałem, że poleciałeś zobaczyć rodzinę - powiedział.
- Noo, wróciłem, bo się pokłóciliśmy - odpowiedziałem. Chciałem powiedzieć coś jeszcze, ale dziewczyną z którą był Michael, odchrząknęła.
- Oh, przepraszam. Niall, to moja dziewczyna Clair. Clair, to mój najlepszy przyjaciel: Niall - przedstawił nas sobie.
Nie lubiłem tak naprawdę Clair aż do teraz. Była wysoka jak na dziewczynę, ale ja wciąż byłem wyższy. Miała piegi, ale ledwo widoczne. Jej włosy były kręcone i sięgały do ramion. Była ubrana w czarne spodnie i koszulkę z napisem California. Była bardzo piękna.
- Miło mi cię poznać, Clair - powiedziałem wyciągając rękę w jej stronę. Mogłem rzec, że była inna niż wszystkie.

W drodze powrotnej do mieszkania miałem wielki uśmiech na twarzy. Rozmawiałem z Clair i Michael'em dość długo i umówiliśmy się na wspólne wyjście. Nie wiedziałem, że Michael miał dziewczynę. Kiedy jednak zobaczyłem Clair, zrozumiałem, że nie chcę być singlem. Chciałem ją zdobyć. Była naprawdę interesująca. Jej ulubionym kolorem był żółty. Co jest dziwne jak na dziewczynę. Lubi każde jedzenie, poza czekoladą. Kto nie lubi czekolady?! Była po prostu... nie jak większość dziewczyn. Musiałem przestać rozmyślać. Gdy otworzyłem drzwi i zobaczyłem Zayna, Harry'ego, Louisa i Liama w swoim mieszkaniu.
- Musimy pogadać - powiedział Liam stukając nogą w podłogę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz