- Nazywam się Clair Valentine, zostałam porwana. Nie wiem na jakiej ulicy jestem, ale domek ma numer 18766. Proszę o pomoc! - patrzyłem jak Jeremy pokazuje kobiecie, by zatrzymała nagranie.
- Co to ma wspólnego z naszą sprawą? - zapytałem bardzo zdezorientowany. Byłem trochę zirytowany przez ostatnie kilka dni, ponieważ mało jadłem, spałem, a jedynym napojem jaki wypiłem było pół pepsi. Obserwowałem, jak kobieta pokazuje coś na ekranie.
- Odszukaliśmy ostatnich właścicieli domku. Tym, na co zwróciliśmy uwagę było to, że należał on do babci Liama, ona była ostatnią właścicielką. Teraz dom jest pusty. Dziewczyna, która dzwoniła, była rzekomo z Niallem, gdy ten zaginął - wyjaśnił.
- Czyli to oznacza... - zacząłem, ale nie umiałem znaleźć odpowiednich słów.
- Tak, wiemy gdzie są - powiedział mężczyzna. Siedziałem zszokowany. Czy to na pewno prawda? Mogliśmy ich w końcu znaleźć? Powrócić do tego wszystkiego co mieliśmy? Wtedy do mnie dotarło.
Moja klatka piersiowa zaczęła się naprężać, ból zaczął mną szarpać. Rozejrzałem się nie będąc w stanie się odezwać po czym upadłem na podłogę. Wtedy wszystko zrobiło się czarne.
Liam's POV
- Proszę! Przysięgam, że nikomu nic nie powiem ani nie spróbuję nic znowu zrobić! Tylko mnie nie krzywdź, zrobię wszystko! - płakała Clair. Wyśmiałem ją. Mocno walczyła aż do teraz gdy jest sama, a Nialla nie ma wokół.
- Czemu wszyscy zakładają, że chcę ich skrzywdzić. Przecież to nie jest tak, że zrobiłaś coś złego. jedynie uciekłaś i prawie zostałem przez to złapany, ale spoko. Nie jestem wcale wściekły - powiedziałem najbardziej ironicznie jak umiałem. Obserwowałem jak jej ciało zastyga i dokładnie wiedziałem czemu. Ale nie chciałem dać tego po sobie poznać.
- Prz-przepraszam - powiedziała i spojrzała przez okno. Powoli położyłem rękę na jej udzie czekając na jej reakcję. Szybko odwróciła głowę patrząc na mnie próbując zdjąć moją rękę, ale nie miała żadnych szans z kajdankami.
- Weź ze mnie swoje ręce, natychmiast! - krzyknęła. Powoli przysunąłem się do niej na tyle, by usłyszała co mam jej do powiedzenia.
- Wiesz, że to lubisz - wyszeptałem biorąc rękę z jej uda na jej podbródek. Przysunąłem się jeszcze bliżej tak, by mogła spojrzeć mi w oczy. Powoli przysunąłem moje usta do jej i pocałowałem ją. Jak tylko jej usta dotknęły moich poczułem coś mokrego. Szybko się odsunąłem wycierając to coś i spojrzałem na drogę. Napluła na mnie?
- Ty pieprzona dziwko! - wrzasnąłem ciągnąc ją za włosy. Jak tylko usłyszałem jej pisk, walnąłem jej głową o deskę rozdzielczą po czym odepchnąłem ją znów na siedzenie. Spojrzałem na nią i zobaczyłem, że jest posiniaczona i wypluła resztę śliny.
Gdy wróciliśmy do domu, szybko podbiegłem do Clair i wyciągnąłem ją na zewnątrz. Nie mogłem ryzykować, że zakrwawi mi siedzenie. Nie żeby to miało jakieś znaczenie. Gdy tylko wszedłem do środa pobiegłem do kuchni po nóż, a następnie położyłem ją obok Nialla. Kiedy już ją położyłem, wyciągnąłem nóż i ściągnąłem z jej twarzy włosy.
- Następnym razem nie uciekniesz daleko - wyszeptałem przecinając jej dłoń. Patrzyłem jak krew powoli wypływa. Byłem zaskoczony, że się nie obudziła. Wyszedłem z pokoju.
Kiedy wszedłem do swojego pokoju, Dan siedział na moim łóżku czytając jedną z książek. Szybko podszedłem do niego wyciągając książkę z jego dłoni i rzuciłem ją o ścianę. Dan podskoczył lekko gdy się zorientował, że to ja.
- Musisz uciekać - rzuciłem. Patrzył na mnie przez moment, nie wiedząc o czym mówię. - Zadzwoniła po nich, ale wciąż masz czas żeby uciec.
- A co z tobą? - zapytał nieco zmartwiony. Przypatrywałem się mu gdy wstał, poszedł do łazienki i zaczął brać kilka rzeczy które następnie rzucił na łóżko. Podniosłem swój szampon z łóżka i położyłem go na stół.
- Ja zostaję. To moja walka, nie twoja. Jeśli mnie znajdą no to trudno. Nie zamierzam uciekać bez wyjaśnienia wszystkiego; siedzisz w tym tylko dlatego, że jesteś moim dobrym przyjacielem i dlatego chcę, żebyś odszedł. Proszę - powiedziałem.
Stał chwilę w ciszy by po chwili przytaknąć.
- Okay, ale błagam - nie rób nic głupiego. Możemy coś wymyślić żeby z tego wyjść, znajdziemy jakąś drogę - powiedział, a ja tylko machnąłem głową.
- Jak? - zapytałem. Chciałem wiedzieć, że ma jakiś pomysł, że ma ciągle nadzieję, że będziemy bezpieczni. Jednak obaj wiedzieliśmy, że to niemożliwe.
- Możemy za to zapłacić, masz dużo kasy. Możesz zrobić sobie jakieś rany i wtedy pomyślą, że morderca zwiał. Cokolwiek, możemy zrobić cokolwiek!
- Nie, nie możemy. Nie mamy szans, żadna kasa nie wyciągnie mnie z tego, nic nie pomoże dlatego błagam, wynoś się!
Obserwowałem jak podchodzi do mnie i patrzy mi się prosto w oczy. Wiedział, że mówiłem poważnie. Znał mój plan, ale ani on ani nikt inny nie mógł mnie powstrzymać.
- To nie musi się tak skończyć, wiesz to. Niektórzy może zrozumieją, jak się dowiedzą dlaczego to zrobiłeś.
- Nikt mnie nie zrozumie. Wszyscy myślą, że tacy ludzie jak ja są źli, ale skoro to prawda, to dlaczego oni jeszcze żyją? - zapytałem ze łzami w oczach.
- Nie jesteś zły - powiedział. Uśmiechnąłem się, a on podszedł do drzwi, lecz zatrzymał się zanim wyszedł.
- Liam?
- Tak?
- Wiem, że myślisz, że cały świat cię nienawidzi. Ale tak nie jest. Naprawdę tak jest, ale jakby co to pamiętaj, że masz mnie.
- Wiem - powiedziałem najciszej jak umiałem.
- Więc proszę... nie.
- Nie mam wyboru! - krzyknąłem łapiąc za najbliższy obiekt i rzuciłem nim o ścianę. Patrzyłem jak moje trofeum za zajęcie 3. miejsca w turnieju piłki nożnej roztrzaskuje się na kawałki. Jedyne, co mi pozostało to usiąść pod ścianą i płakać.
Płacz nie oznacza, że jesteś słaby. Płacz pokazuje, że jesteś wystarczająco silny by radzić sobie ze swoimi emocjami, bólem. Moja babcia zawsze mi tak mówiła. Jeśli tylko by wiedziała ile bólu mam w sobie. Jeśli tylko by tu była, byłaby w stanie mi pomóc. Byłaby powodem dzięki któremu nie doszłoby do tego wszystkiego.
To tylko gdybanie, nie ma jej tu. Nie łapię tego. Wszyscy umierają, ale to mi zawsze umierają osoby na których mi zależy. Wszyscy są szczęśliwi poza mną. Co to za życie? Jedynym wyborem dla mnie jest pójście do więzienia i zgnicie tam.
Nikt mnie nie kocha: ani fani, ani chłopaki, nikt. Wszyscy kogoś kochają poza mną. Jestem wyrzutkiem, po prostu należę do zespołu. To jedyny powód dla którego ludzie mnie lubią. Bez tego nikt nie wiedziałby kim jestem i nikogo bym nie obchodził.
Jedynym który się o mnie martwił był Niall. Jednak patrzcie, teraz się o mnie wcale nie martwi i miałby gdzieś gdyby coś mi się stało. ( CIEKAWE DLACZEGO?! ) Ale wtedy do mnie dotarło. Był jedyny. Był. A teraz kogo mam? Nikogo. Żyję tylko po to żeby żyć. To jedyne co mi pozostało.
Szybko wstałem i poszukałem w pokoju kawałka kartki. Kiedy go znalazłem poszedłem do rogu i pozbierałem moje roztrzaskane trofeum. Położyłem je na biurku po czym zacząłem pisać.
Drogi Niallu,
###
Świąteczne cześć!
Może i nie ma jakiegoś zainteresowania tym opowiadaniem, ale jak się nie mylę zostały chyba dwa rozdziały do końca (trzeba zapytać TheAmmannki!), a mnie zżera myśl jak to wszystko się skończy. :D
Mam nadzieje, że się najedliście, bo ja za wszystkie czasy. :DDDD
Uważajcie na siebie jutro!
Z pozdrowieniami (wciąż świątecznymi),
TheAmmannka i SweetsLucky. ♥ x
czy czytałyście ostatnio jakieś fajne, ciekawe, zakończone! opowiadanie, które nie ma polskiego tłumaczenia? Jeśli tak - dajcie znać! Nie ma znaczenia, czy jest ono o całej piątce (żeby nie było - Zayn też się liczy. zawsze i wszędzie ♥), czy tylko o jednym z chłopaków. Stalker dobiega ku końcowi, więc chciałybyśmy powoli ruszyć z kolejnym tłumaczeniem. Dajcie nam znać!
Lokowanie produktów:The Stalker - WATTPAD
Caged - BLOGSPOT i WATTPAD
Crooked Love - WATTPAD
Aww nie mogę się doczekać <3 Zżera mnie ciekwość ^^ Wzajemnie :* Proszę ,dodajcie ten rozdział jak najszybciej <3
OdpowiedzUsuńWspaniały <3 Dziękuję ci strasznie ,że tłumaczysz ,to ff :*
OdpowiedzUsuńtłumaczymy to we dwie. ;)
Usuń- TheAmmannka x
Oh ,tak ;) Przepraszam <3
UsuńŚwietny rozdział czekam na następny :D przy okazji zapraszam do siebie ----> http://dark-desires-hatred-and-creaving.blogspot.com
OdpowiedzUsuń