sobota, 6 września 2014

Rozdział 4

Kiedy wysiadłem z samolotu, napisałem do chłopaków. Zapomniałem, że nie mam jak dojechać do domu. Zatem byłem tutaj uwięziony, dopóki któryś z chłopaków po mnie nie przyjedzie. Harry odpisał mi pierwszy, że będzie za 12 minut. Napisałem reszcie, że już znalazłem sobie kierowcę. Odetchnąłem głęboko, po czym usiadłem na najbliższym krzesełku. Chciałem jak najszybciej wrócić do domu.

Wczorajsze dwadzieścia cztery godziny były najbardziej pamiętnym i tragicznym dniem w moim życiu. Byłem u taty mniej niż 12 godzin i uciekłem. Po liście, który przeczytałem, nie wiedziałem, co mam myśleć o swoim ojcu. Byłem przekonany, że mógł zabić mamę. Policja jednak nie robiła nic w tym kierunku. Założe się, że gdyby to była mama któregoś z nich już by coś mieli. Robiłem się coraz bardziej wściekły. Złapałem za uchwyt swojego bagażu. Wielu ludzi zerkało w moją stronę, po chwili zobaczyłem flesze aparatów. Świetnie, zanim Harry przyjedzie, będzie się tu roiło od dziewczyn. Podniosłem się i dźwignąłem swoje rzeczy. Nie wiedziałem, co teraz zrobić. Nie mogłem dłużej czekać na Harry'ego. Zacząłem dreptać w stronę wyjścia. Po chwili ktoś pociagnął mnie za ramię. Odwróciłem się i zobaczyłem małą dziewczynkę stojącą przede mną. No moje oko miała około 5 lat. Miała brązowe włosy, związane w koka i zielone oczy. Była ubrana w uroczy strój. Miała na sobie różowe tutu* i koszulkę w kropki.
- Widziałam twoją mamę - wyszeptała. O czym ona mówi?
- Co? - zapytałem zmieszany. Jej twarz była pozbawiona emocji. Skąd ona mogła znać moją mamę? Jej śmierć nie wyciekła jeszcze do mediów.
- Była w samochodzie. Jechała ze starszym panem. Widziałam ją. To koniec. Ona zniknęła - powiedziała. Byłem w szoku.
- Gdzie?! - prawie krzyknąłem. Dziewczynka zaczęła jednak uciekać.
- Stój! Nie odchodź! Gdzie?! - krzyknąłem za nią. W tym momencie wszyscy zaczęli się na mnie patrzyć.
- Gdzie... - wyszeptałem.
Nie zauważyłem, że Harry stoi za mną, dopóki nie położył swojej ręki na moim ramieniu. Natychmiast szarpnąłem swoją rękę.

- Niall, wszystko w porządku. Kupimy nowego psa - powiedziała mama, kładąc rękę na moim ramieniu. Popatrzyłem na nią i zauważyłem łzy w jej oczach. 
- Nie chce nowego. Chcę tego samego. Bez względu na wszystko, nie wszystko można zamienić... Zawsze na końcu okazuje się, że to pierwsze zawsze było lepsze - powiedziałem. 
Mama spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Wzięła swoją rękę z mojego ramienia i schowała moją dłoń w jej ciepłą pięść.
- Wiem, Niall. Wiem.

Podniosłem głowę i spojrzałem na Harry'ego. Wyglądał na... przerażonego? Czego mógł się tak wystraszyć?
- Niall. Myślę, że powinniśmy iść - powiedział i zabrał moje bagaże.
Skinąłem głową i ruszyłem za nim. Kiedy wsiedliśmy do auta, panowała kompletna cisza. Nie odpalił nawet silnika tylko włączył radio.
- Co... Co ty robiłeś? - zapytał, nie patrząc na mnie.
- Nic. Byłem po prostu przestraszony - odpowiedziałem. Nie wiedziałem, co więcej mogłem powiedzieć. Nie chciałem jego współczucia. Jak napisała mama: Nie ufaj nikomu.
- To nie było nic... - powiedział Harry, podnosząc głos.
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Nie chciałem o tym gadać.
- Możesz po prostu zawieźć mnie do domu? - zapytałem.
Styles nic nie mówiąc odpalił samochód. Kiedy dojechaliśmy pod moje mieszkanie, Harry wysiadł z auta i pomógł mi z rzeczami. Podchodząc do drzwi szukałem w kieszeni swoich kluczy.

Gdy weszliśmy do środka, wszystko wyglądało tak samo. W salonie był kominek oraz kanapa. W pokoju znajdował się również regał z książkami. Nie było tu jednak telewizora. Kiedy chciałem oglądać mecze, robiłem to w swoim pokoju. Prawie zapomniałem o Harry'm, dopóki nie kaszlnął. Podskoczyłem trochę i miałem nadzieję, że tego nie zauważył.
- Oh, um. Możesz postawić je tutaj – powiedziałem, pokazując na pustą przestrzeń w pokoju. Przytaknął i odłożył bagaże. Chciał wyjść, ale odezwałem się zanim to zrobił.
- I Harry? - krzyknąłem. Odwrócił się i spojrzał na mnie. Przeciągnąłem się trochę. - Dzięki - powiedziałem.
Styles uśmiechnął się i pomachał mi. Poczekałem aż wyjdzie i poszedłem do łóżka. Położyłem się i wpatrywałem się w sufit. Po prostu leżałem i myślałem. Myślałem, co by było, gdyby mama odebrała mnie wczoraj z lotniska. Gdyby Greg był obok razem z tatą i oglądalibyśmy mecz, podczas gdy mama gotowałaby coś w kuchni. Nie było by tak, jak jest teraz. Nie musiałbym kłamać albo być tajemniczy.

- Skarbie! - zawołała mnie mama. Szybko pobiegłem do niej. Nie mogłem pozwolić jej dowiedzieć się o rybie. To nie była moja wina, przysięgam! Chciałem się nią tylko zająć. Kiedy przekroczyłem próg, wycierała ręce w swój fartuch. 
- Nie zajęło ci to dużo... - wtedy wybuchnąłem płaczem. 
- Nie chciałem tego! Chciałem się tylko pobawić. Nie wiedziałem, że ona przez to... przez to umrze – płakałem, przytulając ją. Przysunęła mnie bliżej i zaczęła robić kółka na moich plecach. 
- Wszystko dobrze - powiedziała. - Wszystko będzie w porządku.

Podniosłem głowę i wszystkie wspomnienia wyblakły. Jak to działało? Raz ją widziałem, a za chwilę odchodziła. Wszyscy pamiętają ją jako miłą kobietę, która wiedziała jak się opiekować dziećmi. Wiedziała, jak być żoną. Miała wspaniałe życie. Nikt tak na prawdę nie znał jej tak jak ja.



HARRY'S POV

Kiedy wszedłem do domu Louisa, byłem zaskoczony. Byli tam wszyscy z wyjątkiem Nialla. Kiedy zobaczyli, że przyszedłem sam - bez niego, ucichli. Liam i Zayn zatrzymali grę, a Louis odłożyl telefon. Przynajmniej nie musiałem dbać o to, jak zwrócić na siebie uwagę.
- Chłopaki - zacząłem. Podszedłem do kanapy i usiadłem między Louisem a Zaynem. - Myślę, że coś się dzieje z Niallem.

________________________________________________________________________________

* spódniczka baletowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz