- Nie wiem jak to panom powiedzieć.. Policjanci patrolowali dzielnicę i zobaczyli samochód, który uderzył w słup telefoniczny. Nikt nas wcześniej nie poinformował o wypadku, co jest dziwne, bo w tym mieście każdy dba o innego człowieka - wyjaśniła policjantka. Serio mnie to nie obchodzi. Chce tylko wiedzieć, co chcesz nam przekazać.
- W aucie była jedna osoba. Tak przynajmniej z początku nam się zdawało.. Tak czy inaczejn nie żyła. Chce powiedzieć, że... Niall, osoby, które znajdowały się w samochodzie to twoja mama i brat - nie wiedziałem co odpowiedzieć. To właśnie tego tata mi nie powiedział? Wiedział o tym?
Policjantka posłała mi współczujące spojrzenie. Nie chce jej współczucia! Wstałem i popatrzyłem tacie prosto w oczy.
- Wiedziałeś.. - wyszeptałem. Krew odpłynęła z mojej twarzy.
- Słucham? - zapytała kobieta. Wiedziałem, że robiła tylko to co do niej należało, ale w tym momencie jedyną rzeczą jaką robiła było irytowanie mnie. Nie miałem czasu by zwrócić się do niej.
- Wiedziałeś! Cały czas wiedziałeś, że nie żyją! To dlatego, kiedy byliśmy na lotnisku, a ja spytałem o mamę... Wiedziałeś! - krzyczałem. Wiedziałem, że nie jest w komfortowej sytuacji. Nie wiedział co robić, bo złapałem go jednocześnie przypierając mocno do ściany.
- Powiedziałeś mi głupią historię! "Oh, pokłóciliśmy się i odeszła. Bla bla bla. Oh tak, prawie zapomniałem! Nigdy więcej jej nie zobaczysz!" - ryknąłem.
Wiedziałem, że zaczynamy przyciągać uwagę sąsiadów. Światła zaczęły zapalać się w sąsiednich oknach. Policjantka po prostu stała oszołomiona moim wybuchem. Nie miała pojęcia co zrobić.
- Niall - powiedział tata. Jego spojrzenie było groźne, kiedy odpychał mnie od siebie. Mam to jednak gdzieś! Wiedział i mi nie powiedział! Myślałem, że jest moim tatą. Zachowywał się jak mój wróg. Już nie wiedziałem kim on dla mnie jest.
- Nie Nialluj mi tu! Przyłapałem cię na kłamstwach! Może zginęli, bo mieli Cię dość. - powiedziałem najspokojniej jak umiałem. Wtedy wkroczyła policjantka.
- Niall, rozumiem, że jesteś wściekły. Jest już późno i nie powinniście się kłócić. Sąsiedzi śpią. Wiem, że jesteś zły. Uważam, że najlepiej będzie, jeśli zabierzesz swoje rzeczy i pójdziesz ze mną. Mogę cię zawieźć do hotelu - powiedziała. Chciałem zrobić wszystko by uwolnić się od niego.
- Ma pani rację - powiedziałem i poszedłem na górę.
Tata stał oniemiały. Ja po prostu... Nie chciałem go już nigdy więcej widzieć. Kiedy wszedłem do pokoju, moje rzeczy były wciąż spakowane. Nie wypakowałem wcześniej niczego, więc tylko podniosłem walizki. Zanim wyszedłem, zauważyłem coś na drzwiach. To był list zaadresowany do mnie. Wziąłem go i schowalem do portfela. Kiedy zszedłem na dół policjantka rozmawiała z moim tatą. Miała otwarty notes i wyglądało na to, że przesłuchiwała go. Kiedy mnie zobaczyli, uśmiechnęła się do mnie i kiwnęła głową w stronę drzwi.
- Masz wszystko? - zapytała uprzejmie. Kiwnąłem głową, po czym wyszliśmy. Gdy doszedłem do radiowozu, policjantka otworzyła bagażnik. Włożyłem tam swoje bagaże i zamknąłem go. Nigdy przedtem nie siedziałem w radiowozie. W środku był komputer z dziwnymi ekranami. Siedzenia były skórzane, jednakże rzeczą, która rzuciła mi się w oczy były kraty. Oddzielały one tylne siedzenia od przednich. Na oknach również znajdowały się kraty.
- Nie uważam to za bezpieczne, byś wrócił do swojego ojca. Już od ponad miesiąca dostajemy zgłoszenia, prawie każdej nocy, na ten adres. Adres twojego taty. Sąsiedzi donosili o kłótni dwójki ludzi z czego to mężczyzna częściej podnosił głos. Po zmierzchu ktoś przychodził do domu. - wyjaśniła. Mój brat był najprawdopodobniej tą ostatnią osobą.
- To się skończyło, kiedy znaleźliśmy rozbity samochód twojego brata. Nie zlokalizowaliśmy wciąż auta twojej mamy. Gdy znajdziemy jakieś dowody na twojego tatę, zaaresztujemy go. - powiedziała. - Jeśli chcesz możemy jechać teraz do hotelu. Zarejestrujemy cię na inne nazwisko tak, aby nikt nie mógł cię znaleźć. Mogę codziennie sprawdzać jak idzie dochodzenie i informować cię o postępach. Możesz także nam pomóc - w tym momencie wiedziałem co muszę zrobić. Musiałem im pomóc aresztować mojego ojca. Musiałem to zrobić dla mamy.
- Pomogę – powiedziałem, wchodząc do motelu.
To był środek niczego.
- Dlaczego jesteśmy w motelu? - zapytałem. Nie chciałem być niemiły, ale my nigdy nie zatrzymywaliśmy się w motelach w trasie. Było tu brudno i nie wiedziałem kto mieszkał wcześniej „w moim” pokoju. Na dodatek mogły być tu szczury lub karaluchy.
- Nie zatrzymujecie się zazwyczaj w najdroższych hotelach? - zapytała. W sumie stwierdziła.
- Tak. Skąd pani to wie? - zapytałem zmieszany.
- Kochanie, mam córkę, która absolutnie kocha One Direction. Wyobraź sobie kogoś, kto codziennie opowiada ci coś nowego o pięciu chłopakach - westchnęła. - Nie o to tymaczasem chodzi. Jeśli zatrzymasz się tutaj, tata cię nie znajdzie. Będzie myślał, że jesteś w hotelu tak jak zawsze - wow. O tym nie pomyślałem. Teraz wiem, dlaczego jest policjantką. Jest naprawdę dobra w swoim zawodzie.
- Dobra, to ja wyciągnę twoje rzeczy z bagażnika. Ty idź do środka i zajmij pokój - nakazała mi. Nie kłóciłem się, ale nie uważam, że to kobieta powinna nosić moje bagaże.
W środku pachniało tanimi perfumami. Chciałem to powiedzieć pracującej tu kobiecie. Zauważyłem pełno pęknięć na suficie i ani jednej kanapy w pobliżu. Jedynym przedmiotem, który tu stał to biurko. Kiedy podszedłem do biurka zobaczyłem dziewczynę malującą paznokcie. Miała czarne włosy i zielone oczy. Jak dla mnie miała za dużo makijażu na twarzy. Jej oczy przypominały mi szopa, bo były zbyt czarne. Na plakietce miała napisane Stacy. Popatrzyła na mnie i wyglądała na zdziwioną, że ktoś tu w ogóle trafił. Musi tu być mało klientów.
- Um, cześć. Jestem Stacy. W czym mogę pomóc? - zapytała. Miała amerykański akcent, więc wiedziałem, że nie była stąd.
- Chciałbym pokój - nie wiedziałem jakie rodzaje pokoi tutaj mają.
- Oh, jasne. To będzie 23 dolary - powiedziała. Otworzyłem szerzej oczy. Tylko 23 dolary?
- To za dużo? - zapytała. Wyglądała na przerażoną. Wystraszyła się, że mogę wyjść?
- Nie, jest w porządku – powiedziałem, podając jej kartę. Zaskoczyła mnie, gdy wyciągnęła czytnik.
- To tyle – rzekła. Podała mi moją kartę i klucze. Uśmiechnąłem się do niej i odszedłem. Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem policjantkę z moimi bagażami.
Oboje wyszliśmy z holu i poszliśmy szukać mojego pokoju. Były tu dwa piętra. Mój pokój znajdował się na pierwszym piętrze. Stanęliśmy przed drzwiami z numerem 14. Sprawdziłem klucze. To był ten pokój. Włożyłem klucze do zamka i otworzyłem drzwi. Kiedy weszliśmy do środka pierwsze co ujrzałem to łazienka. Była tam toaleta i prysznic. Tylko jedna osoba mogła z niej korzystać jednocześnie. W pomieszczeniu znajdywało się również lustro. Gdy wszedłem dalej, zobaczyłem łóżko. Było małe, ale wystarczające jak dla mnie. Obok niego stał stół z dwoma krzesłami. Było także okno i mały balkon. Mogłem zrobić na nim tylko jeden krok. Naprzeciwko łóżka była komoda z telewizorem i małą lodówką. To było... No, nie to do czego byłem przyzwyczajony.
- Jestem już po swojej zmianie, więc muszę wracać do moich dzieci. Masz - powiedziała i podała mi kartkę. Zapisany był na niej jej numer telefonu. - I czy mógłbyś, um... Podpisać to dla mojej córki? - zapytała. Zaśmiałem się. To właśnie to, czego nie mogłem się doczekać w moim życiu.
- Jasne - powiedziałem i wziąłem kawałek papieru z jej dłoni. Podpisałem się i oddałem jej. Pożegnaliśmy się, po czym wyszła.
Byłem zmęczony. Nie chciałem już nic robić. Opróżniłem kieszenie, kładąc portfel na stole i położyłem się do łóżka. Chciałem już zamknąć oczy, gdy zobaczyłem papier wystający z portfela. Wstałem i spojrzałem na niego. To był ten list, który był przyczepiony do moich drzwi. Podniosłem go i otworzyłem. Był on od mojej mamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz