czwartek, 4 września 2014

Rozdział 3

Niall,
Wiem, że to trudne. Wiedziałam, że to może się wydarzyć. Chcę tylko abyś wiedział, że to nie Twoja wina. Jestem teraz bardziej szczęśliwa niż kiedykolwiek wcześniej. Od jakiegoś miesiąca nic nie było tak, jak powinno. 
Odkąd odszedłeś czułam się po prostu zagubiona. Nie wiem co się stanie po tym, jak skończę pisać ten list. Chcę tylko, żebyś mnie posłuchał. Uciekaj! To nie jest bezpieczne miejsce dla Ciebie! Proszę, skarbie... 
Wszystko się zepsuło po tym, jak się wyprowadziłeś. Nie chcę, żeby to co mi się przytrafiło, stało się również Tobie. Chcę, żebyś zabrał Grega i uciekł. Weź go z powrotem do Londynu i zostańcie tam. Bardzo Cię kocham, pamiętaj! Przepraszam za wszystko. Nie wierz nikomu! Ludzie wiedzą więcej niż się może wydawać. Nawet najbliżsi. Nie wierz im! 
Będę za Tobą bardzo tęskniła, kochanie. Musiałam Ci powiedzieć co czuję. Ty i Greg jesteście najlepszymi, co mnie w życiu spotkało. Proszę, bądź ostrożny.. 

XOXO,
Mama

Czytając, czułem gorące łzy spływające po mojej twarzy. Nie mogłem przestać płakać. O co jej chodziło pisząc: nie ufaj nikomu? Jest już za późno dla Grega. On był z nią! Wziąłem najbliższy wazon i rzuciłem go na drugi koniec pokoju. Grega już nie ma, a ty chcesz, żebym był bezpieczny? Zakładałaś, że będę bezpieczny. Potrzebuję Cię... Dlaczego mama nie mogła uciec? Czy kiedyś ją obchodziłem?

Musiałem posłuchać mamy. Wstałem i zadzwoniłem po taksówkę. Po kilku sygnałach ktoś się odezwał.
- Taksówki Carla. W czym mogę pomóc? - zapytał mężczyzna. Miał wyraźny irlandzki akcent, który brzmiał znajomo. Skąd mogę znać Carla?
- Um, tak. Witam. Potrzebuję taksówki, żeby zawiozła mnie na lotnisko - powiedziałem. Nie wiedziałem jak rozmawiać z kimkolwiek o tak wczesnej porze. Co, jeśli nie mogą zawieźć mnie tak daleko?
- Rozumiem, jaki jest twój adres, sir? - zapytał. Dobre pytanie. Gdzie ja jestem?
- Nie bardzo wiem. Jestem w tanim motelu kilka mil od miasta. Jestem w pokoju czternastym - odpowiedziałem. Usłyszałem jakieś szuranie. Brzmiało to, jakby kichnął.
- Dobrze, w tamtych rejonach jest tylko jeden motel. Wiem, gdzie pan jest. Taksówkarz będzie za około 8 minut. - nic nie odpowiedziałem, po prostu się rozłączyłem.

Podczas oczekiwania na taksówkę podszedłem do wazonu, który rozbiłem. Chciałem trochę posprzątać. Zostawiłem kilka banknotów na stole, żeby mogli kupić nowy. Musiałem zwrócić klucze, więc poszedłem do biura. Przyznam szczerze, że to była upiorna noc. Idąc w stronę recepcji zobaczyłem Stacy rozmawiającą przez telefon. Kiedy podszedłem, popatrzyła mnie mnie zmieszana, po czym rozłączyła się. Poprawiła swój strój i uśmiechnęła się.
- Potrzebujesz czegoś? - zapytała uprzejmie. Mogę śmiało powiedzieć, że nie chciała nic robić i pracując tu, to właśnie robiła.
- Um, nie. Chciałbym tylko oddać klucze - powiedziałem. Widziałem, jak uśmiech znika z jej twarzy, ale zaraz powrócił.
- Wszystko w porządku? Coś nie tak z pokojem? - zaczęła pytać. Dlaczego nie może po prostu wziąć kluczy i mnie zostawić?
- Nie, po prostu miałem telefon od mojej... mamy. I muszę szybko wrócić do domu. Potrzebuje mojej pomocy - zobaczyłem światła i wiedziałem, że taksówka już przyjechała.
- Oh. Mam nadzieję, że pobyt tutaj był miły. Mam również nadzieję, że z twoją mamą wszystko w porządku. Prosze kiedyś wrócić - powiedziała. Pożegnaliśmy się i opuściłem budynek.

Kiedy wyszedłem, taksówka stała naprzeciw pokoju 14 jak im przekazałem. Taksówkarz musiał czekać już chwilę, bo wyglądał jakby chciał wysiąść z samochodu. Podszedłem do niego i wsiadłem do tyłu wraz z walizkami. Kierowca nic nie mówił, po prostu odpalił silnik i zaczęliśmy jechać. Nie wiedziałem jego twarzy, więc nie wiedziałem czy już go kiedyś spotkałem.

Jazda odbyła się w ciszy. Byłem szczęśliwy, bo nie chciałem z nim gadać. Nie ma nic bardziej niezręcznego niż małe pogaduszki z taksówkarzem. Gdy dojechaliśmy na lotnisko prawie nikogo tam nie było. Podszedłem do maszyny, ale nie działała. Serio?! Muszę pogadać z jakimiś ludźmi. Spojrzałem na zegarek. Była 2:54.

Podszedłem do lady gdzie siedział mężczyzna. Był starszy i wyglądał na zmęczonego. Źle się wtedy poczułem. Nie lubię oglądać starszych ludzi w takim stanie.
- Witam. Jak mogę ci pomóc? - zapytał. Oh. On nawet brzmiał na zmęczonego! Jego głos był chrapliwy i głęboki.
- Taak, muszę lecieć do Londynu. Muszę się szybko dostać do samolotu - wyrzuciłem szybko z siebie. Mężczyzna posłał mi dziwne spojrzenie.
- Przykro mi, ale najbliższy lot jest dopiero za trzy dni.

Popatrzyłem na niego wściekły. Nie mogę czekać!
- Nie, nie rozumie pan! Muszę lecieć teraz! Mama kazała mi jechać zanim umarła. - starszy pan popatrzył na mnie jak na szaleńca.
- Ja nie-nie mogę - zająknął się. Patrzył na mnie, jakby wciąż próbował zrozumieć, co powiedziałem przed chwilą. Dlaczego nie może być po prostu miły?
- Proszę pana, dam panu wszystko. Każdą ilość pieniędzy. Cokolwiek pan chce - powiedziałem i chciałem to zrobić. Mogłem mu dać pieniędzy, ile tylko by chciał. Muszę tylko wrócić do domu.
- Przykro mi. Nie mogę stracić tej pracy. To nie jest tego warte. Muszę płacić za mieszkanie i inne rzeczy. Brakuje mi ośmiu lat do emerytury. Nie mogę sobie na to pozwolić - powiedział. Nie wierzę w to co się dzieje.
- Okay - powiedziałem. Następnie wyciągnąłem z portfela plik setek. Mężczyzna popatrzył na mnie zszokowany.
- Mogę zapłacić panu więcej, jeśli pan potrzebuje - powiedziałem. Spojrzał na mnie. Na stole leżało około 3000 euro. Wiedziałem, że potrzebuje więcej, ale musiałem iść najpierw do bankomatu.
- Dobra. Następny lot jest za dwie minuty. Samolot dopiero wylądował i jest rozładowywany - powiedział. Uśmiechnąłem się, a starszy pan uścisnął moją dłoń.
- Modliłem się dziś... - zaszlochał - Modliłem się o anioła, żeby zszedł do mnie i mi pomógł. Ty jesteś tym aniołem. Dziękuję ci bardzo.
Mężczyzna płakał. Przytuliłem go. To złamało moje serce. Jak ja mogłem być aniołem?
- Nawet sobie nie wyobrażasz, ile to dla mnie znaczy. Wiem, że trzy tysiące mogą nie wydawać się majątkiem, ale dla mnie jest - wyszeptał. Przez płacz ledwo mówił. Starszy pan przypomniał mi o jednej osobie. Jego pomoc i życzliwość.

Przez to wszystko zdałem sobie sprawę, jak bardzo tęsknię za mamą.

3 komentarze: